Już od dawna chodziła za mną ochota na zrobienie jakiegoś tajskiego dania. Po przejrzeniu przepisów wpadło mi w oko zielone curry z kurczaka w wersji Jamiego Olivera. Udałam się więc na zakupy w poszukiwaniu egzotycznych przypraw i składników. O ile trawę cytrynową i liście limonki kupiłam bez problemu, o tyle miałam problem z zielonymi ostrymi papryczkami. Nie miałam innego wyjścia, jak zakupić papryczki czerwone. W efekcie curry nie wyszło zielone, a raczej pomarańczowe. Nie umniejszyło to jednak efektu końcowego. Curry było bardzo ostre i mocno cytrusowe. Całkiem przyjemna egzotyka w kuchni. Przepis nie jest tak skomplikowany jak mi się wcześniej wydawało, pomimo dużej liczby składników robi się go szybko.
Tu jest oryginalny przepis, poniżej podaję go z moimi modyfiakcjami i komentarzem.
Składniki sosu:
- 6 dymek (biała część + trochę szczypiorku)
- 3 czerwone ostre papryczki - następnym razem dam zdecydowanie mniej ;)
- 2 ząbki czosnku
- ok. 3 cm imbiru, obranego i posiekanego
- łyżka zmiażdżonych nasion kolendry
- pół łyżeczki świeżo mielonego czarnego pieprzu
- pół łyżeczki soli
- kilka rozdrobnionych liści limonki Kafir - dostępna w sklepach w postaci suszonej
- 2 pędy posiekanej trawy cytrynowej
- 3 garście świeżej bazylii (z łodyżkami)
- 3 garście świeżej kolendry (z łodyżkami)
- 3 łyżki oleju
- skórka i sok z 3 limonek
Poza tym:
- filety z kurczaka, ja użyłam piersi, ale dobrze się też sprawdzą inne części (1 pierś na osobę)
- 250 ml mleczka kokosowego
- garść pistacji
- świeża kolendra
Wszystkie składniki zmiksowałam blenderem na jednolitą masę. Do sosu wrzuciłam kawałki piersi z kurczaka i odstawiłam na pół godziny. Sosu wystarczy na 4 porcje.
W garnku o grubym dnie (wok niestety zakończył żywot) rozgrzałam kilka łyżeczek oleju. Włożyłam kurczaka i podsmażyłam go na dużym ogniu. Zalałam resztą sosu i gotowałam kilka minut nie zmniejszając ognia. Dolałam mleczko kokosowe i gotowałam jeszcze kilka minut na małym ogniu, od czasu do czasu mieszając.
Curry podałam z białym ryżem. Po wierzchu posypałam orzeszkami i świeżą kolendrą. Pycha! :)
Smacznego!